Fizyczny Internet – co to znaczy?
- 11 kwietnia 2019
- Posted by: Konrad Myslinski
- Categories: Efektywność kosztowa, Optymalizacja, Transformacja cyfrowa
Wizja Fizycznego Internetu jest jednym z najbardziej ekscytujących tematów, o których mówi się w środowisku transportu i logistyki.
Co jednak oznacza to enigmatyczne pojęcie? Jakie niesie za sobą zmiany, a jakie obiecuje korzyści? Tymi zagadnieniami zajmujemy się w poniższej publikacji.
Jak działa tradycyjny Internet?
Aby prawidłowo wyjaśnić co konkretnie rozumie się przez nieco abstrakcyjne pojęcie Fizycznego Internetu, na początek warto poświęcić kilka zdań tradycyjnemu cyfrowemu Internetowi. Jest to nic innego niż wolna, otwarta przestrzeń. Co to oznacza?
Chcąc wysłać e-maila do partnera biznesowego w Kanadzie, nie musimy myśleć o tym, że między nami znajduje się co najmniej kilka różnych firm: dostawcy skrzynek, lokalni operatorzy, obsługa połączenia międzykontynentalnego… Wysłany e-mail po prostu znajduje drogę do celu – wszystkie konieczne umowy i systemowe połączenia pomiędzy tymi firmami zostały podpisane raz a dobrze, a teraz dzieje się to już automatycznie. Tak samo dzieje się na przykład w przypadku oglądania słodkich filmów z kociakami. Żeby wysłać je do nas, Youtube płaci tylko swojemu dostawcy Internetu – jest to oczywiste że UPC czy Orange, ani żadna firma pomiędzy dwoma końcami, nie zażąda żadnych dodatkowych opłat, aby dostarczyć koty na naszego laptopa.
W skrócie: płacąc tylko jedną opłatę naszemu bezpośredniemu dostawcy Internetu, otrzymujemy nieograniczony dostęp do wszystkich łącz na świecie, obsługiwanych przez tysiące różnych lokalnych operatorów. Dlatego właśnie tradycyjny cyfrowy Internet uznawany jest za wolną i otwartą przestrzeń. Nie kontroluje jej bowiem (jako jedną całość) żadna firma ani rząd, wolny przesył danych jest czymś oczywistym.
Z Afryki do Kowalskiego
Jak ta wirtualna rzeczywistość może przełożyć się na całkiem fizyczną logistykę i transport? W teorii dość łatwo: łącząc w bardzo podobną sieć nie poszczególnych dostawców wszelakich usług związanych z Internetem, tylko firmy związane z branżą transportową.Połączeniem między nimi nie będą kable biegnące po dnach oceanów, tylko już funkcjonujące drogi, trasy lotnicze, szlaki morskie i linie kolejowe.
Aby pokazać korzyści jakie płynąć mogą z takiego układu wyobraźmy sobie trasę, jaką odbywa po świecie dość standardowy zakup – nowy smartfon. Zaczyna się ona najprawdopodobniej gdzieś w Afryce, gdzie wydobywa się najbardziej podstawowe surowce. Następnie są one transportowane do fabryk, gdzie przekształca się je w proste układy scalone. Później wędrują one do bardziej wyspecjalizowanych firm – najprawdopodobniej już w Azji – gdzie tworzy się z nich poszczególne podzespoły – ekran, procesor, głośnik itd. Na następnym etapie trafiają, na przykład, do Samsunga, który składa z nich kompletne urządzenia i pakuje. Kompletne pudełko zapewne jest przez jakiś czas magazynowane w okolicach fabryki, aby w końcu wyruszyć do Europy. Tam trafia do europejskiego importera, później do polskiego dystrybutora, później do sklepu, a w końcu do rąk klienta. Jest wysoce prawdopodobne, że każda dostawa w tym długim ciągu obsługiwana jest przez innego spedytora i rozliczana osobnymi fakturami.
Niedoskonałości w systemie
Nie jest to nic odkrywczego: łańcuchy dostaw mają to do siebie, że są długie i złożone. Wiążą się z tym natomiast trzy najważniejsze problemy, które Fizyczny Internet może znacznie ograniczyć lub całkowicie wyeliminować:
Kosztowność: Pomimo wszystkich nowoczesnych rozwiązań którymi można go wspomóc, transport sam w sobie nadal pozostaje dość drogi. Wymagany tabór, technologie, know-how i paliwo muszą swoje kosztować i w tradycyjnym modelu bardzo trudno jest ograniczyć te koszty. Cenę transportu rozpatrywać można też w kategoriach ekologicznych, do których światowy biznes przykłada coraz większą uwagę.
Niewykorzystany potencjał i przestrzeń: Nawet najlepiej zorganizowane firmy kurierskie liczą się z tym, że średnie wyładowanie przyczep ich tirów trzyma się na poziomie około 60%, a niektóre kursy odbywają całkiem na pusto. Tego też nie da się „przeskoczyć”. Jest to oczywiste, że na przykład do Warszawy przyjeżdża więcej paczek niż z niej wyjeżdża.
Nieefektywność: Czy przykładowy smartfon naprawdę musi przejść przez aż tyle różnych par rąk, firm transportowych, systemów i potwierdzeń doręczenia, aby w końcu dotrzeć do klienta? W dzisiejszym modelu – niestety tak. Gdyby dało się uprościć ten proces w ramach tego jak aktualnie funkcjonuje rynek, to najwięksi światowi gracze już dawno doszliby do lepszych rozwiązań.
Wszystkim trzem problemom da się natomiast zaradzić radykalnie zmieniając reguły gry – czyli dążąc do rzeczywistości Fizycznego Internetu.
Jak działa Fizyczny Internet?
Jak miałoby to wyglądać? Wyobraźmy sobie system, w którym wszystkie liczące się na świecie firmy transportowe łączą się tak, jak dostawcy Internetu. Zaczynają używać jednego ustandaryzowanego języka śledzenia przesyłek (tak jak internetowe PHP czy www) i wymiarów paczek. Podpisują porozumienia pozwalające im korzystać nawzajem ze swoich infrastruktur i w sposób automatyczny przekazywać między sobą przesyłki tak, aby do końcowego odbiorcy docierały jak najkrótszą drogą (czyli dokładnie tak, jak działa tradycyjny Internet).
I kluczowo: będzie to jedna, nieprzerywana podróż. Bez znaczenia będzie to, że paczka poleci samolotem UPS, przejdzie przez sortownię FedEx-u, dalej pojedzie ciężarówką DHL i finalnie dostarczy ją listonosz Poczty Polskiej. Jedyne, co będzie interesowało Kowalskiego to to, że jego smartfon trafił w jego ręce bezpośrednio z fabryki w Indonezji, najwyżej w kilka dni.
Nie oznacza to, że firmy które do tej pory brały udział w tej podróży zostaną wyeliminowane z całego procesu. Europejski importer/dystrybutor nadal będzie potrzebny, aby utrzymywać relacje z producentem i pilnować kwestii związanych z cłem i innymi formalnościami. Polski sklep też nadal będzie miał swoją rolę, aby przekonać Kowalskiego że rzeczywiście potrzebuje nowego Samsunga i odprowadzić stosowne podatki ze sprzedaży. Znacznie ograniczą natomiast swoje potrzeby logistyczne i magazynowe, pozwalając tym firmom skupiać się raczej na tym, w czym naprawdę się specjalizują.
Największe wyzwania
Fizyczny Internet jest więc niezwykle kuszącą wizją przyszłości. Co musi się stać, aby się urzeczywistniła? Specjaliści zwracają uwagę na trzy najważniejsze zagadnienia.
Standaryzacja: Przykłady z najróżniejszych branż pokazują co i raz, że ujednolicone standardy ułatwiają życie wszystkim zainteresowanym stronom. Znaczą większość śrub wkręcamy jedną z kilku znanych na całym świecie końcówek śrubokrętów; muzykę w formacie mp3 możemy odtworzyć w samochodzie, na smartfonie, czy na lodówce. Wreszcie: ustandaryzowane protokoły Internetowe czynią go tak wolnym i dostępnym dla wszystkich.
Nie inaczej powinno stać się więc w przypadku systemów logistycznych i transportowych. Dążyć powinno się do tego, aby każdą paczkę można było śledzić przez dowolną stronę, obsługiwać w dowolnej sortowni i przewieźć ciężarówką dowolnego kuriera. Natomiast jeśli zapakowana będzie w jeden ze standardowych wymiarów kartonów, to nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby ciężarówka wyruszała zapakowana w 100%. Pełne wyładowanie to niższe straty, a niższe straty przełożą się na niższe koszty usługi – wygrywają więc wszyscy.
Globalizacja: Jeśli Media Markt i Komputronik sprzedają w swoich Warszawskich sklepach stacjonarnych dokładnie ten sam model smartfonu, to czy naprawdę muszą przechowywać zapas w innych magazynach? Być może ten sam magazyn może też przechowywać buty Nike i patelnie Tefala. Łącza i serwery Internetowe nie mają problemu z przesyłaniem jednocześnie treści od Google i Netflixa, a ani jedna, ani druga firma nic nie traci na braku wyłączności. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, aby tę samą filozofię przełożyć na towary fizyczne, tym samym ograniczając ilość potrzebnej infrastruktury.
Inteligentne rozwiązania: Łatwo wyobrazić sobie chaos, jaki może nastąpić gdyby wizja Fizycznego Internetu urzeczywistniła się. Mówimy bowiem o niemal całkowitej anarchii, paczkach latających we wszystkie strony pomiędzy różnymi przewoźnikami. Jednak nie inaczej jest w przypadku tradycyjnego Internetu – a mimo to nigdy nie zdarzają się błędy tego systemu; za każdym razem gdy wpiszemy google.com trafiamy dokładnie tam, gdzie zakładamy.
Systemom można więc zaufać – im więcej odpowiedzialności uda nam się im przekazać, tym mniej narażamy się na błędy. System może precyzyjne wyznaczyć całą trasę każdej przesyłki z osobna i powiązać ją z trasami innych przesyłek, optymalnie zagospodarować miejscem w ciężarówce i ułożeniem paczek, aby te, które będą rozładowane jako pierwsze, znalazły się na samym wierzchu. Wreszcie, nic nie stoi na przeszkodzie, aby za kilka/kilkanaście lat do takiego systemu włączyć też pojazdy w pełni autonomiczne.
Marzycielstwo i pragmatyzm
Koncepcja Fizycznego Internetu nie jest czymś całkiem nowym. Zalążki takiej sieci budowane są już od wielu lat, za każdym razem gdy firma z szeroko pojętej branży transportowo-logistycznej nawiązuje jakąkolwiek współpracę z inną firmą. Nie są to jednak działania idealistyczne, świadomie ukierunkowane na stworzenie otwartej platformy, która służyć będzie wszystkim tak samo. Są to raczej projekty doraźne, rozwiązujące konkretne problemy. To właśnie taka zmiana podejścia – wprowadzenie odrobiny marzycielstwa – będzie konieczne, jeśli wizja Fizycznego Internetu ma się kiedyś urzeczywistnić. Dobrą wieścią jest natomiast to, że podobne partnerstwa zaczynają się już zawiązywać, na co najlepszym przykładem jest ogłoszona niedawno współpraca pomiędzy BMW a Mercedesem – do tej pory zaciętymi rywalami operującymi w tym samym segmencie rynku.