Słoń w betonowej dżungli: Czy SUV może być samochodem flotowym?
- 6 marca 2018
- Posted by: Konrad Myslinski
- Categories: Efektywność kosztowa, Flota samochodowa
Przygotowując propozycje aut do floty jednego z naszych klientów, zadaliśmy sobie pytanie: Czy SUV może być samochodem flotowym na równi z tradycyjnymi hatchbackami, sedanami i limuzynami, biorąc pod uwagę realia dzisiejszego rynku? Spodziewaną odpowiedzią jest tutaj oczywiście stanowcze „nie” – SUV-y z założenia są przecież skierowane do zupełnie innego, niebiznesowego odbiorcy. Jednak – jak pokazaliśmy w jednej z poprzednich publikacji – nie uznajemy oczywistych odpowiedzi i ścieżek na skróty, dlatego postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się temu zagadnieniu.
W tym artykule szukamy więc odpowiedzi na nasze pytanie, porównując SUV-a do tradycyjnego dużego sedana, którego miejsce mógłby zająć w teoretycznej flocie samochodowej. Czy taka zamiana miałaby sens? Jakie przyniosłaby zmiany na lepsze, a jak pogorszyłaby flotę? Na jakie aspekty – te bardziej, jak i mniej oczywiste – powinien zwrócić uwagę menadżer floty, dokonując takiego wyboru?
Inne z zewnątrz, w środku takie same
W części dotyczącej faktycznych danych nasze porównanie oparliśmy na świeżej ofercie przygotowanej przez jedną z polskich firm oferujących wynajem długoterminowy samochodów. Jako przykładowe auta dla tego artykułu wybraliśmy ofertę Skody, reprezentowaną przez Octavię Ambition jako przykład sedana i Karoq’a Ambition jako przykład SUV-a. Dlaczego akurat ta marka? Po pierwsze ze względu na popularność. Zajmując pierwsze miejsce na polskim rynku tak indywidualnym, jak i flotowym, samochody Skody będą najlepszymi reprezentantami szerszych trendów rynkowych i najbardziej „przyziemnymi” przykładami.
Drugim czynnikiem była jednolitość oferty. Oba pojazdy zostały skonfigurowane z identycznym wyposażeniem (pakiet Ambition i mini-pakiet Amazing, podgrzewane fotele przednie, Lane Assist, Light and Rain Assist) i silnikiem (1,5 TSI z automatyczną skrzynią DSG). Dlatego jedyne różnice jakie między nimi znajdziemy będą tymi, które nieodzownie łączą się z odmiennymi typami aut.
Drożej czy nie?
„Ile to będzie kosztować” będzie zapewne pierwszym pytaniem, jakie zada sobie większość menadżerów floty rozważając rozszerzenie jej o SUV-y. Po bliższej analizie, odpowiedź może ich jednak mocno zaskoczyć.
Cena inwestycji (czyli cena samochodu w salonie, z pakietami dodatkowymi i po rabatach), jaką zaproponował nam dostawca, zamknęła się odpowiednio w 89 534 PLN dla Octavii i 100 740 PLN dla Karoq’a (te, jak i wszystkie inne kwoty podane w artykule, są cenami brutto). Tak więc upgrade standardowego sedana na SUV-a z identycznym wyposażeniem dla naszego dostawcy wiąże się ze wzrostem ceny o 12,5%. Sporo.
Czytamy jednak ofertę dalej, znajdując bardzo podobne prognozy kosztów opon, ubezpieczenia i serwisu dla obu modeli, tylko minimalnie wyższe dla Karoq-a. Nieco nas to dziwi – spodziewaliśmy się większych różnic na korzyść Octavii. W końcu dochodzimy do kluczowego punktu: całkowity koszt miesięczny wynajmu zaproponowany nam przez dostawcę wynosi dla Octavii 1692/1530 PLN (odpowiednio dla wynajmu na 24 i 36 miesięcy), a dla Karoq’a 1648/1544 PLN. Jak to możliwe, że pomimo tak dużej różnicy w początkowej inwestycji, Karoq kalkuluje się taniej od Octavii przy 24 miesięcznym okresie wynajmu i tylko minimalnie drożej przy 36 miesięcznym?
Predylekcje, prognozy i popyty
Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w kolumnie w naszej ofercie oznaczonej jako „RV” – wartość rezydualna, czyli tyle, ile – jak przewiduje dostawca – warte będzie auto po upływie umowy, czyli za 24 albo 36 miesięcy. Dla Octavii kwoty te wynoszą odpowiednio 57 286 i 48 591 PLN (spadek wartości o 36 i 56%), natomiast dla Karoq’a – 71 736 i 62 169 PLN (spadek wartości o 29 i 39%). Nie jest to odosobniony przypadek: różnorodne źródła zgadzają się z naszym wnioskiem, że w najbliższych latach SUV-y będą średnio tracić na wartości zauważalnie mniej niż sedany.
Skąd bierze się ta różnica? Przede wszystkim z tego, że te dwa typy aut podążają w przeciwnych kierunkach pod względem popularności na rynku. Szybki wzrost popularności SUV-ów w ostatnich kilku latach bezpośrednio wpływa na spadek zainteresowania tradycyjnymi sedanami, a eksperci przewidują, że ten trend utrzyma się przez następne lata. Tak więc każdy, kto przyswoił absolutne podstawy ekonomii dobrze wie co dzieje się z cenami, gdy popyt na jeden produkt znacznie przewyższa popyt na inny.
Podsumowując część kosztową naszego porównania: za SUV-a zapłacimy ponad 12% więcej niż za sedana na starcie, ale w perspektywie całego okresu amortyzacji, znacznie lepsza wartość rezydualna SUV-a wyrówna ten koszt. Ostatecznie da nam więc prawie identyczny koszt miesięczny dla modeli wybranych do porównania.
Jeśli koszt nie jest więc dobrym argumentem za lub przeciw SUV-owi jako pojazdowi flotowemu, co jeszcze powinniśmy rozważyć?
Słoń w betonowej dżungli
W porównaniu do tradycyjnego sedana, trudno jest znaleźć wiele zalet SUV-a jako pojazdu stricte biznesowego. Różnice w ładowności są właściwie niezauważalne: w zamian za nieco mniejszy (o 70l) bagażnik niż w Octavii dostajemy minimalnie więcej miejsca dla pasażerów. Podobnie z osiągami: większa masa i mniej opływowy kształt SUV-a przełożą się na nieco mniejszą prędkość maksymalną i przyspieszenie, a także na nieco większe spalanie – według danych Skody o około 0,5l w cyklu mieszanym przy identycznym silniku i skrzyni biegów, co jest już zauważalną różnicą.
Jeśli nie prowadzimy tartaku w środku lasu, trudno jest też uzasadnić podwyższone zawieszenie i terenowe aspiracje SUV-a przy codziennym użytkowaniu. Natomiast parkując pod biurowcem klienta w środku miasta pewnie nieraz zdarzy nam się przeklinać jego większe wymiary zewnętrzne.
Zawsze znajdzie się jednak pewne „ale”. Samochód taki nie będzie raczej najlepszym wyborem jeśli chodzi o codzienne użytkowanie, ale co, jeśli nasz pracownik pojedzie nim na tygodniowy urlop w góry? Prawdopodobnie będzie zachwycony swoim służbowym autem. Tak samo zareaguje na myśl o podwyższonym komforcie i bezpieczeństwie jakie da mu wyższy, masywniejszy pojazd. Te kwestie bywają trudne do zmierzenia i dlatego często pomijane przy wyborze aut flotowych, jednak warto wziąć je pod uwagę w ogólnym rozrachunku.
Kto jeździ SUV-em
Jeszcze mniej mierzalna jest kwestia wizerunku. Niewielu posiadaczy SUV-ów wybrało swoje pojazdy kierując się czysto praktycznymi przesłankami. Pojazdy te są również kupowane jako podkreślenie pewnego specyficznego stylu życia. Myśląc o kierowcy SUV-a, mamy przed oczami wyraźny obraz: osoby młodej jeśli nie ciałem, to przynajmniej duchem, cieszącej się powodzeniem, aktywnej, często podróżującej rekreacyjnie ze swoją rodziną, dwoma psami i nartami na dachu, podążającej z duchem czasu, otwartej i szybko przyswajającej wszelkie nowinki, często używającej wyrażenia „żaden problem!”.
Zakładając, że samochód mówi coś o swoim użytkowniku, a pracownik o swojej firmie – czy chcemy, by takie wartości były kojarzone z naszą marką? Jeśli tak, to zakup SUV-ów dla pracowników na reprezentatywnych stanowiskach może być do tego stosunkowo pewną ścieżką.
Ostateczny werdykt
Na zadane na wstępie pytanie „Czy SUV może być samochodem flotowym?” odpowiadamy więc, jak na konsultantów przystało, „to zależy”. Tak, spełni on podstawowe wymogi tradycyjnego sedana którego teoretycznie mógłby zastąpić, oferując tę samą klasę samochodu za bardzo podobne pieniądze. I tak, w pewnych okolicznościach będzie atrakcyjniejszym pojazdem dla użytkowników. Ale za upgrade w tym aspekcie trzeba będzie zapłacić nieco mniejszą efektywnością w codziennych zastosowaniach biznesowych i minimalnie większymi kosztami paliwa.
Dużo zależy także od tego, jak chcemy prezentować naszą firmę potencjalnym klientom, gdzie rodzaj samochodu może grać dużą rolę. Wartości kojarzone z SUV-em prawdopodobnie nie będą zbyt dobrze współgrały z poważnym bankierem czy agentem ubezpieczeniowym. Natomiast dla luźniejszych, bardziej kreatywnych branż może być to dokładnie to, co chcą komunikować. Dlatego takie firmy powinny poważnie przemyśleć wprowadzenie SUV-ów do swoich flot.